Czy możesz sterować swoim pożądaniem? Obok „Prawa do seksu“ Amii Srinivasan

Czemu wszystkie dziewczyny zakochują się w tym samym chłopaku?

Pożądanie, które wydaje się czymś naturalnym, instynktownym (pojawia się przed moją racjonalną refleksją), a jednocześnie jednostkowym (nie pożądam białych heteroseksualnych mężczyzn z wyższej klasy średniej, pożądam konkretnego Ciebie w ramie naszej własnej romantycznej historii), zostało zdemaskowane już przez feministki drugiej fali jako konstrukt. Kultura uczy nas, kogo pożądać; filmy i książki, reklamy, tradycje, rytuały społeczne wskazują, kto jest godny seksualnego pragnienia, a kto nie; ustawiają wyraźną hierarchię atrakcyjności seksualnej, na której każą się plasować nam samym oraz naszym potencjalnym partnerom.

Kiedy byłam nastolatką, w szkole wszystkie dziewczyny kochały się w jednym - dwóch chłopakach z klasy. Miałyśmy po dwanaście lat, seks i pożądanie były dla nas wciąż abstrakcyjnym konceptem, o którym raczej się szepcze niż się go doświadcza, ale wiedziałyśmy, w kim należy się podkochiwać. Taki chłopak musiał być pewny siebie, dobrze ubrany (= bogaty), mieć silną pozycję w męskim stadzie. Wypadało, by grał w szkolnej reprezentacji siatkówki, mógł być ministrantem (nie osądzajcie, wychowywałam się w Częstochowie). Osiągnięcia naukowe w jakiejś dziedzinie musiał równoważyć pewną dozą rozboju na innych polach, by zademonstrować swoją siłę.

(Czy oni naprawdę się nam podobali, czy chciałyśmy się im podobać, by ich pożądanie uplasowało nas wyżej na tej erotycznej drabinie?)

(Analogicznie chłopcy wszyscy uderzali do jednej-dwóch dziewczyn.)

To zaczęło się wtedy, już w momencie dorastania, ale trwa dalej: dystrybucja seksu w społeczeństwie jest niesprawiedliwa. Nierówna. Jedni i jedne mogą przebierać w potencjalnych partnerach i kąpać się w blasku cudzego pożądania, inni nigdy nie zaznają przyjemności związku romantycznego czy udanej relacji seksualnej. (Krańcową formą tego rozpoznania jest np. incelstwo).

Regulowanie dystrybucji seksu

Łatwo można tę sytuację skwitować mądrością ludową: takie jest życie, nigdy nie ma równo. Przecież nie można odgórnie uregulować pożądania i zapewnić wszystkim sprawiedliwego dostępu (chyba że jesteś Fourierem). Zrobisz kartki na seks? Po prostu tak już jest, nie każda zmora znajdzie swego amatora. Często też dużą rolę odgrywa w tym przypadek, działający w czyjejś jednostkowej historii - ot, nigdy się nie trafia na kogoś odpowiedniego, jakoś się nie układa. Czy prywatne nieszczęście, pech, jest sprawą polityczną?

Rzecz właśnie w tym, by takim miękkim, nieco śliskim miejscom się poprzyglądać (tradycja: Simone de Beauvoir, Aleksandra Kołłontaj, bell hooks, Audre Lorde, Adrienne Rich) i zastanowić się nad tym, czy inne pożądanie jest możliwe, a także nad tym, dlaczego dystrybucja seksu jest nierówna.

Przeprogramować pożądanie

Uważne przyjrzenie się tej nierówności pozwala dostrzec, jak fałszywe są powszechne narracje dookoła niej (np. incelska czy, szerzej, mizoginiczna opowieść, która rozpoznaje tę seksualną hierarchię i zarzuca kobietom, że chcą sypiać tylko z samcami alfa, choć prześlepia, że realnymi wrogami, którzy tę hierarchię tworzą i jej strzegą, są inni mężczyźni, podobnie jak to inni mężczyźni częściej niesłusznie oskarżają innych mężczyzn o gwałt - mowa tu o funkcjonariuszach policji). Że patriarchat splata się z rasizmem i klasizmem i nie sposób analizować jego działania bez tego kontekstu. Że państwo i inne mechanizmy władzy często przechwytują argumenty feministyczne, by wykorzystać je do swoich celów, np. tłumienia głosów mniejszości.

I nawet jeśli mamy - od co najmniej lat 60. zeszłego wieku - zdemaskowany fakt, że nie jest to układ naturalny, ale wypracowana przez patriarchat hierarchia, która została znaturalizowana, to wciąż ona definiuje, kogo pożądamy. Czy mogę nagle teraz stwierdzić: nie chcę pożądać według reguł patriarchalnej, wykluczającej gry, pragnę pragnąć inkluzywnie, otworzyć się autentycznie na inne ciała?

Idea, że ścieżki naszego pożądania są stałe (naturalne, wrodzone, niezmienne) jest polityczna, a właśnie kwestionowanie jej stanowi pewną ścieżkę emancypacji. Czy nie sposób nauczyć się patrzeć inaczej na niekanonicze ciała i zobaczyć w nich piękno?

Zadaję pytanie, co mogłoby się wydarzyć, gdybyśmy spojrzeli na ciała, nasze własne i innych, i pozwolili sobie poczuć podziw, docenienie, pożądanie tam, gdzie politycy nam mówią, że nie powinniśmy. Wymaga to pewnej dyscypliny, by uciszyć głosy mówiące nam od urodzenia, które ciała i sposoby istnienia w świecie są wartościowe, a które nie. Dyscyplinowane tutaj nie jest pożądanie samo w sobie, tylko siły polityczne pozwalające sobie nim kierować. s. 155

W tym projekcie nie chodzi o to, by dyscyplinować pożądanie i sunąć ku moralnemu autorytaryzmowi (nie chodzi o nakazywanie ludziom, czego mają pragnąć, o domaganie się, by pragnęli osób grubych, niepełnosprawnych, trans, pryszczatych Azjatów), ale by kwestionować stałość własnych preferencji, uznać ich polityczny kontekst, a także wykonać świadomie pracę nad własnym pożądaniem. Srinivasan przytacza fragment listu, który dostała od czytelnika-geja, zdradzającego, jak sam pracował nad tym, by własnego męża ujrzeć jako seksownego: eliminował to, co mogło ograniczać jego pożądanie, rozmyślnie nadawał erotyczny charakter ich bliskości.

(Dla mnie takim doświadczeniem było uczenie się i docenianie swojego ciążowego i poporodowego ciała, otwieranie się na to, by mój ukochany patrzył na to ciało z czułością).

Można też zakwestionować nie tylko stałość owych preferencji, ale w ogóle fakt, że są preferencjami. Może są wynikiem presji. Może sama patrzę na seks jak na towar: chcę go uprawiać z kimś, kto podniesie mój status, kto da mi poczucie, że jestem więcej warta, bardziej ceniona w seksualnej hierarchii. (Incelstwo, jak je diagnozuje Solnit: jednocześnie gardzić utowarowieniem seksu i czuć gniew, że nie dostaje się najlepszego seksualnego towaru, s. 187).

Indywidualizacja

W myśli Srinivasan jest silne przekonanie, że państwo i jego mechanizmy regulatywne nie są żadną siłą, która może pomóc ograniczyć doświadczaną przez pokrzywdzonych przemoc. Państwo zawsze będzie stało po stronie silnych, wykorzystując dowolnie wybrane argumenty poszczególnych mniejszosci, by osiągnąć własne cele (w taki sposób np. administracja Reagana wykorzystywała selektywnie prace feministek nurtu antypornograficznego). Państwo jest instytucją karceralną (opresyjną i dyscyplinującą).

A jednocześnie jest niechęć do liberalizmu, który indywidualizuje odpowiedzialność za systemowe zjawiska i „napędza indywidualistyczne podejrzenie wspólnoty o stosowanie przymusu. Skoro moje pożądanie musi zostać poddane dyscyplinie, kto mi ją narzuci?“, s. 154.

Filozofka dobrze zdaje sobie sprawę z dwuznaczności swojej pozycji w tym zakresie:

Czy moje dywagacje o przemianie pragnienia są moralizowaniem w innym znaczeniu, w którym nadmiernie skupiamy się na osobistej odpowiedzialności? Rasizm, klasizm, ableizm, heteronormatywność to problemy systemowe - i wymagają systemowych rozwiązań. To na pewno prawda. Jest również na pewno prawdą, że krótkowzroczne koncentrowanie się na działaniach indywidualnych jest typowe dla moralności burżuazyjnej, której funkcja ideologiczną jest odwracanie uwagi od szerszych, systemowych niesprawiedliwości, w których bierzemy udział. (…) Jednak stwierdzenie, że problem jest systemowy, nie zwalnia nas z myślenia o tym, jak my, jako jednostki, jesteśmy w niego uwikłani, ani o tym, co możemy z nim zrobić. s. 162.

Uznajmy, że mimo systemowego charakteru patriarchatu w obrębie naszej własnej wrażliwości otwiera się pole pracy: poszerzania, redefiniowania granic własnego pragnienia, uznawania jego niestałości, płynności, polityczności; pytania: czy naprawdę tego pożądam?

Subscribe to lżej

Don’t miss out on the latest issues. Sign up now to get access to the library of members-only issues.
jamie@example.com
Subscribe